sobota, 17 marca 2018

Od Rohusayego CD Coeli ,,Przybycie na wyspę"


Pospiesznie wstałem kiedy Coela na grzbiecie jej towarzysza wypadła galopem z jaskini. Skoczyłem do wyjścia pokonując całą odległość jednym skokiem i po chwili stanąłem na zewnątrz szukając wzrokiem elfki i jej rumaka. Zauważyłem ich już pod samą linią drzew, a sekundę potem straciłem ich z oczu. Rozsądek kazał mi powstrzymać tę dwójkę przed zbyt pochopnym działaniem, więc szybko rozłożyłem skrzydła i wzniosłem się w powietrze na dość wysoką odległość i poleciałem w stronę czarnego w ciemnościach lasu patrząc uważnie w dół. Taka wyprawa nie miała szans na powodzenie, a miałem już w tym jakieś doświadczenie. Zawsze lepiej się przygotować niż improwizować. W dodatku można by się jeszcze czegoś więcej o całej sprawie dowiedzieć. Pod sobą zauważyłem coś jakby cień biegnący między drzewami, więc obniżyłem lot szybując na mocnym nocnym wietrze. Nie odzywałem się jeszcze, bo tu nie mógłbym wylądować, a nie wiedziałem jaka będzie reakcja Coeli. Na razie byłem w powietrzu nie wydając ani jednego dźwięku, a moi goście dalej zmierzali w stronę końca lasu. Wyprzedziłem ich i szybko wylądowałem tuż przed linią drzew kończących las, wzbijając w górę kurz. Po chwili wypadli na pustą przestrzeń, a ogier gwałtownie zatrzymał się widocznie zaniepokojony moją postacią. Mimo jego ruchu Coela nie spadła. Musiała dobrze umieć jeździć konno.
-Spokojnie, to ja.- przemówiłem aby dać im do zrozumienia z kim mają do czynienia.
-Rohusayo, czemu nas zatrzymujesz?- spytała kobieta z kamienną twarzą.
-Wypadliście z mojej jaskini tak szybko, że nie zdążyłem przestrzec was przed czającymi niebezpieczeństwami.- uniosła brew, ale nie odpowiedziała. Złożyłem skrzydła na grzbiecie i podszedłem.
-Nie powiedziałem, że przejść podziemnych nikt nie pilnuje i jestem pewien, że mają one odpowiednio zabezpieczoną obstawę. Nie wiadomo również czy nie ma tam pól magnetycznych lub pułapek, a na sto procent jest tam mnóstwo kamer i zapewne wiele innych zabezpieczeń przed zbiegnięciem więźniów. Nie mogą być przecież tak głupi.- przerwałem patrząc na jej reakcję, jednak nadal zachowywała twarz pokerzysty.
-Po za tym wcześniej należałoby się więcej o tych miejscach dowiedzieć. Można by przez jakiś czas obserwować, wykuć na pamięć sposób pilnowania, zmiany warty, znaleźć miejsca pułapek, osłabić ich czujność, słowem rozpracować najpierw głową cały ten parszywy system.- skończyłem patrząc na nią spod oka. Dawno nie mówiłem tak dużo jak teraz. Widać, że rozważała moje słowa w skupieniu, a ja czekałem na jej odpowiedź. W końcu się doczekałem.
-Masz rację.- stwierdziła z namysłem.-Mogłabym iść na przeszpiegi.- uniosłem brwi w udawanym zdziwieniu. No, no, czyli skoro wierzyła w swoje umiejętności szpiegowania musiała mieć w tym jakieś doświadczenie.
-Ja postaram się dowiedzieć więcej w świątyni. Jest wiele ksiąg i zamkniętych drzwi, które postaram się otworzyć.
-Więc chcesz mi pomóc?- zapytała ze zdziwieniem.
-Oczywiście, Coelo, nie zostawię cię z tym samą. Ja także chcę wydostać się z tej przeklętej wyspy.

<Coela?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz