wtorek, 18 września 2018

Od Shavi'ego - c.d. Rohusayego ,,Przybycie na Wyspę"


W odpowiedzi wszyscy niemal jednocześnie kiwnęli pewnie głowami.
- Doskonale. - rzucił Rohusaya, muskając ledwie zauważalnie ogonem piasek. - Ile czasu potrzebujesz by zdobyć dla nas odpowiednie środki komunikacji? - przeniósł całą uwagę na mnie.
Milczałem przez kilka minut zastanawiając i próbując przewidzieć wszelkie ewentualne pułapki, które mogłyby na mnie czekać w miejscach ich przechowywania oraz możliwości ich ewentualnego rozbrojenia, po czym odrzekłem, wypuszczając niewielki kłąb dymu z pyska:
- Sądzę, że jeden, góra dwa dni, a właściwie noce, jeśli wszystko dobrze pójdzie i nie natknę się na zbyt wielu uzbrojonych strażników.
- Dobrze, w takim razie spotkamy się następnym razem na wzgórzu w pobliżu ich centrali około południa za trzy doby. - zarządził sfinks. - Wszyscy się zgadzają?
- Jasne. - odarło każde z nas.
- To znakomicie, weźcie również jakąś dodatkową broń na wypadek, gdyby nasze wrodzone moce okazały się niewystarczające.  
- I tak mamy raczej marne szanse, jeśli zastosują przeciwko nam swoje urządzenia. - stwierdził powątpiewająco Enrique. 
- Chyba, że pomożecie i wybrać do walki którąś ze stworzonych przeze mnie w tajemnicy maszyn. - wtrąciła się jego siostra ku naszemu zdziwieniu.
- Chcesz powiedzieć, że przez ten cały czas tuż koło nas znajdowała się pracownia z zakazanymi wynalazkami i nikt oprócz Ciebie o tym nie wiedział?! - wykrzyknął z niedowierzaniem wojownik.
- Owszem. - potwierdziła elfka nawet nie spuszczając wzroku. - Wiesz przecież równie dobrze jak ja, że pewne rzeczy w tym miejscu trzymać w sekrecie jak najdłużej. 
- Faktycznie, masz rację. - westchnął. - Ale teraz nas chyba tam zaprowadzisz? 
- Ma się rozumieć. - zapewniła i, podniósłszy się zaczęła się powoli kierować w stronę czegoś przypominającego litą skalną ścianę. Kiedy jednak kobieta położyła na nim swoją dłoń, głaz rozbłysnął jasnym pomarańczowym światłem i odsunął się powoli na bok ukazując ogromne pomieszczenie wypełnione różnymi dziwnymi przyrządami.

<Alharis/Rohusaya?>

piątek, 14 września 2018

Od Rohusayego CD Enrique de Rascon y Cornejo ,,Przybycie na wyspę"

-Świetnie.- miałem ochotę zatrzeć łapy z radości, ale się powstrzymałem.- Jeszcze tylko jedno pytanie: czy zna się ktoś na elektronice, komputerach, kamerach itd. i mógłby to wszystko wyłączyć na czas waszego pobytu w budynku?- przez chwilę panowała cisza, lecz zaraz Alharis przekrzywił głowę i rzucił:
-Myślę, że poradziłbym sobie z tym.- wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.- Przez cały czas, odkąd tu jestem, starałem się możliwie jak najwięcej dowiedzieć się o tych maszynach i całym sposobie prowadzenia tej wyspy przez naukowców. Z darem niewidzialności nie było to takie trudne. Oczywiście nie wiem wszystkiego, ale i tak najwięcej z nas wszystkich.- odparł widząc nasze spojrzenia.
-Teraz ci ludzie przekonają się z kim naprawdę zadarli.- Coela z błyskiem w oku uśmiechnęła się przebiegle, zakładając ręce na piersi. Obok, jej brat bawił się pasmem trawy przekładając ją przez palce. W jego postawie widać było podekscytowanie i pewność. Shavi uniósł pysk ku niebu i wpatrywał się w nie zmrużonymi oczami.
-Proponuję takie składy: Shavi i ty, Enrique- tu zwróciłem się do elfa i małego smoka- poszlibyście przodem razem z Alharisem i wyrzucilibyście wszyscy trzej z gry strażników i tych naukowców, co staną wam na drodze. Starajcie robić się to po cichu, najlepiej nie zabijać, lecz szybko znokautować, byle na dłużej. Jeśli nie uda się uniknąć powiadomienia innych wiecie co macie robić. Potem razem z Coelą i Alvheid, które wejdą po oczyszczeniu terenu, udacie się do sali z informacjami o nas i zarodkami. Shavi poprowadzi jako, że zna drogę. Alharisie, ty, jeszcze zanim wejdą panie, udasz się do centrali i jak najszybciej spróbujesz powyłączać wszystko, zwłaszcza kamery i alarmy. Ja z zewnątrz będę otwierać wam wszelkie drzwi i przejścia.
-Jak to zrobisz nie wiedząc kiedy ma się to stać?- zapytał Alharis, którego długie wąsy uniosły się pod wpływem powiewu wiatru. Wyprostowałem się i machnąłem skrzydłem, lecz zanim zdążyłem odpowiedzieć Shavi wtrącił:
-Jak już mówiłem, postaram się sprawić nam jakieś urządzenia, dzięki którym będziemy mogli się komunikować.
-A jeśli nie, to i tak wyczuje to, kiedy będziecie potrzebować mojej interwencji.- dodałem.- Dobrze. Teraz wystarczy jeszcze ustalić dzień i godzinę. Ale zanim, czy wszyscy zgadzają się z ich rolami?

<Coela, Erique, Alvheid, Shavi?>

poniedziałek, 3 września 2018

Od Anon - c.d. Alharisa


Smok zjawił się znikąd. Dotknęłam dłonią jego ogona i pociągnęłam go za niego. Po czym pozwoliłam sobie spaść nieco na dół. Dopiero po dotknięciu stopami wody rozprostowałam skrzydła nagle. W moim odbiciu była też ona. Ta jasna strona. Miała w dłoni klejnot duszy, uśmiechała się do mnie tak jak ja. Gdy spojrzałam na smoka, ten spojrzał na moje odbicie i tak kilka razy to na mnie to na nią. To nawet nie wiedziałam, co miał i chciał zrobić. Zanurzył się w wodzie i zaczęłam pływać i łowić ryby. Uśmiechnęłam się i zachichotałam. Wyglądało to tak słodko. Zaczęłam iść po wodzie, gdy nagle moje ciało przybrało wodę. Hmm, wyglądałam jakby moje ciało, było całe z wody, gdy woda na mnie leciała, nic mi nie robiła, nikt nie mógł mnie zabić. Ogień czy jakaś siła tylko odbijałam te ruchy i siłę.
Zanurzyłam się, aby popływać i zanurzyć się nieco głębiej, w głębinach. Może bym znalazła, coś, czego nikt inny nie odkrył jeszcze. Pełno różnych rybek, jak i raf można znaleźć. Zakręcić się wokół nich.

Po kilku może minutach albo godzinach wynurzyłam się z dziwnym starym naszyjnikiem.
- Wiesz, co to jest? - spytałam smoka. Po czym usiadłam już w ludzkiej skórze na kamieniach i patrzyłam na ten dziwny medalik.

<Alharis?>

sobota, 1 września 2018

Upomnienia

Z powodu nienapisania ani jednego opowiadania od dwóch miesięcy poniższe postaci otrzymują upomnienia:

* Raphel - drugie,
* Vaessaria - drugie,
* Shu - pierwsze,