niedziela, 10 czerwca 2018

Od Alvheid - c.d. Alharisa ,,Przybycie na Wyspę"


W odpowiedzi elfka uśmiechnęła się nieznacznie i podniosła się powoli z pozycji klęczącej, w której do tej pory przebywała, przy czym okazało się, że góruje nade mną o kilkadziesiąt centymetrów.
- Znasz jakieś wystarczająco dobre miejsce, w którym mogłabym bez obaw wyznać Ci najgłębsze tajemnice tego okropnego miejsca jakim jest internat? - spytałam, a wysłuchując odpowiedzi nieznacznym ruchem prawej dłoni przywołałam do siebie oddalającą się coraz bardziej Raufę. 
- Owszem, ale to dość daleko od tego miejsca, bo dopiero niedaleko mojego domu położonego w obrębie Dzikiej Plaży. Wszędzie indziej, z tego co mi wiadomo, mogą nas śledzić nowoczesne, wciąż niestety sprawne kamery. - odparła z głębokim westchnięciem.
- Cóż... Przynajmniej będę miała okazję poznać pozostałe, bardziej oddalone od tego więziennego budynku części wyspy. - rzuciłam za wszelką cenę próbując znaleźć jakąś pozytywną stronę tego, że znów wbrew swojej woli zostałam przez kogoś zmuszona do zmiany swoich planów. Tym razem przynajmniej była to również jakaś magiczna istota a nie niewdzięczna ludzka pragnąca jedynie za wszelką cenę za sprawą mojej osoby dotrzeć do tajemnic, siedziby i całej mocy egipskich bóstw. Nie zraził ich nawet jak do tej pory fakt, że im bardziej starali się ze mnie coś w tej sprawie wyciągnąć tym więcej w tej krainie pojawiało się lwów, czyli moich osobistych strażników wysłanych przez mą matkę, ani to, że ich gabinety stawały się coraz bardziej wilgotne. Może zwyczajnie byli na tyle głupi, aby wierzyć, że wszystko to jest spowodowane zmianami klimatycznymi i bliskością morza... 
Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos mojej przewodniczki oświadczający, iż znalazłyśmy się na miejscu.
- Witam w swoich skromnych progach. - rzekła, wskazując mi kiwnięciem głowy małe mieszkanko przypominające swoim kształtem muszlę.
- Jeśli można prosić, wolałabym rozmawiać na dworze ze względu na swoją towarzyszkę. 
- Nie ma problemu. - odrzekła, siadając po turecku obok mnie na piasku. - Na początek chciałabym się dowiedzieć do jakiego gatunku należysz, bo intuicja podpowiada mi, że masz w sobie pewne elementy magiczne, ale Twój wygląd wskazuje na coś zupełnie innego.
- Jestem heroiną poczętą ze związku samej Tefnut i śmiertelnika. - wyjawiłam.
- Rozumiem. Naukowcy też sprowadzili Cię tutaj siłą, jak się domyślam.
- Oczywiście. 
- W takim razie powiedz mi teraz jak traktują swoich podopiecznych zamieszkujących internat. 
- Po pierwsze za każdym razem, gdy wkraczamy w jego muru nakładają nam na ręce fioletowe bransoletki mające sprawiać, że nasze moce nie będą mogły być używane, a cała reszta zależy już od tego w jaki sposób możemy im się ewentualnie przydać. Ja na przykład mam być dla nich swego rodzaju portalem do nieba starożytnych Egipcjan. 
- Udało im się z nim połączyć?!  - wykrzyknęła z trudem panując nad swoimi emocjami.
- Na całe szczęście póki co nie. Nie zdają sobie bowiem sprawy z faktu, że tylko mój naszyjnik i odpowiednie zaklęcie mogą im wskazać drogę do tego miejsca. 

<Alharis/Rohusaya ?>  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz