poniedziałek, 4 czerwca 2018

Od Alharisa CD Coeli ,,Przybycie na wyspę"


Rohusaya jeszcze raz przebiegł wzrokiem po ścianach aż dotarł do głazów i umieszczonego nad nimi wyjścia, a kiedy nie zobaczył tam żywego ducha, spojrzał mi głęboko w oczy, po czym rzekł ściszonym głosem:
-Planujemy bunt.- po usłyszeniu tych słów syknąłem cicho i przysunąłem się jeszcze bliżej sfinksa, zasłaniając go przed wejściem moim sporym ciałem. Nawet nie mrugnął okiem, na jego twarzy nie widać było zaniepokojenia. Odwróciłem się mechanicznie sprawdzając to samo, co zaledwie parę sekund przedtem Rohusaya, a kiedy po raz kolejny nie zauważyłem żadnej szpiegującej istoty spojrzałem z powrotem na niego.
-Czy to prawda?- szepnąłem tak by moje słowa dotarły tylko do jego uszu, a on w odpowiedzi ledwo widzialnie skinął głową. Myśli szybko przelatywały mi przez głowę. Przez chwilę nie odpowiedziałem na to nic, lecz w duchu odetchnąłem głęboko. A jednak nie byłem sam na tej przeklętej wyspie, nie byłem jedynym nie mogącym znieść niewoli. Odsunąłem się od Rohusayego na odległość paru metrów i uniosłem konciki pyska w delikatnym uśmiechu, ledwo odsłaniając zęby.
-A więc jednak.- mruknąłem do siebie wwiercając wzrok z towarzyszącego mi sfinksa, który bez okazywanym emocji wpatrywał się we mnie. Wiedziałem już dlaczego przybył do mnie, ale pozwoliłem mu powiedzieć, dla pewności.
-W związku z tym, chciałem cię spytać Alharisie, czy dołączysz do nas, do tych, co chcą odejść z tej wyspy i nigdy nie wrócić?- wyprostowałem ciało i uniosłem wysoko głowę, przymykając oczy. 
-Oczywiście, Rohusayo. Macie we mnie wsparcie.- odparłem wypuszczając w powietrze odrobinę błękitnego dymu. Uniosłem z powrotem powieki spoglądając na mojego rozmówcę.- Czy mogę wiedzieć, ile z tych żyjących tu szlachetnych stworzeń, dołączyło już do waszej organizacji?- skinął głową.
-Rodzeństwo elfów obeznanych z walką i przeprowadzaniem zwiadów i szpiegowaniem, a oprócz nich Posłańca Snów, baśniowego smoka.
-To już jest coś. Czy inni nie zgodzili się przyłączyć czy też jeszcze o niczym nie wiedzą?
-Póki co poza nami i tobą nikt jeszcze nie wie o naszych planach.- pokiwałem głową.
-W takim razie powiedz swoim przyjaciołom, że popieram was całkowicie i daję moje umiejętności tej ważnej sprawie i wam.- po tych słowach położyłem głowę na ziemi wpatrując się w mojego gościa spod oka.
-Powiem i niedługo cię im przedstawię.- mrugnąłem oczami na znak zgody i westchnąłem cicho.
-Pójdę już.- powiedział Rohusaya, po czym wstał z poprzednie, siedzącej pozycji.
-Do widzenia, Rohusayo.- rzekłem podnosząc pysk z ziemi. Odpowiedział skinieniem, rozłożył skrzydła, machnął nimi parę razy i wyleciał w jasność popołudniowego słońca.

<Alvheid/ Coela/ Shavi/ Enrique?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz