sobota, 27 stycznia 2018

Od Jegen CD Akihiro


Och, ostrzegał. Tyle że irytował mnie w takim stopniu, że go zbagatelizowałam. Ale przecież mojemu nowemu znajomemu tego nie powiem.
- Miałam... Ważniejsze rzeczy do zrobienia. - ucięłam krótko, zaciskając usta. Spojrzałam na niego z góry - ciężko było patrzeć inaczej, mając ponad 2 metry wysokości - ale chłopak niczego po sobie nie pokazał. Tylko na sekundę dało się zauważyć jakby lekki wyraz rozczarowania na jego twarzy, po czym zaraz znów uśmiechnął się krzywo, zakładając ręce na piersi.
- Jakie na przykład?
- Myślę, iż to nie twoja sprawa, chłopcze. - posłałam mu chłodne spojrzenie. Znów spróbowałam się uspokoić, gdyż choć gość wyglądał jak dzieciak, wolałabym nie bagatelizować jego zdolności. A nazwanie go niewychowanym bachorem, który zapomniał się przedstawić pewnie czymś takim by było. Westchnęłam tylko głęboko, zerkając w czyste, błękitne niebo. Skrzydła opuściłam luźno wzdłuż boków, postanawiając, iż dam nowo poznanemu jeszcze chwilę, zanim ostatecznie wkurzy mnie i polecę... No właśnie, gdzie? Nie miałam pojęcia, gdzie jestem, więc chyba zdana byłam na łaskę tej irytującej osobowości o drwiącym uśmieszku na bladej twarzy. Czemu ja miałam takie szczęście do spotykanych osób? Co kolejna to bardziej denerwująca...
Tutaj właśnie pierwszy z irytujących towarzyszy postanowił o sobie przypomnieć. Ier, z głośnym skrzekiem godnym starej ropuchy, wskoczył mi nagle na ramię, przekrzywiając czaszkę na mojej głowie. Następnie zaskrzeczał mi prosto do ucha, nie zważając na moje zaskoczenie i próby zrzucenia go. Ostatecznie tylko się skrzywiłam obiecując sobie, że wytrzymam jeszcze te kilka minut, dopóki nie dowiem się, jak wydostać się stąd, gdzie się znalazłam. Natrafiłam na spojrzenie chłopaka. Oczy mu błyszczały i uśmiechał się drwiąco.
- Urocze stworzonko. - po raz kolejny stwierdził niewinnie i wzruszył ramionami, gdy sarknęłam coś pod nosem. Z trudem się powstrzymywałam, aby nie rzucić na niego klątwy.
- Tak. Hav urocze. - wycedziłam, z przyzwyczajenia wplatając w wypowiedź słówko z mojej rodzimej planety. Chłopak wciąż się nie przedstawił i najwyraźniej nie miał takiego zamiaru. Albo był aż tak niedomyślny, albo specjalnie czekał, aż sama zapytam. Niedoczekanie.
Po kolejnych 15 minutach spędzonych w całkowitej ciszy, podczas których chyba tylko ja czułam się nieswojo, jednak postanowiłam zrzucić koronę z głowy i zapytać, choćby i nawet miał to uznać za osobiste zwycięstwo. Choć, w sumie, nie wiedziałam, co mu chodziło po myśli.
- Soth. Niech ci będzie. - rzuciłam mu spojrzenie spode łba. - Jak się nazywasz? Czy może to zbyt poufne dane? - usilnie starałam się nie zirytować, ale chyba było to wbrew mojemu charakterowi. No cóż. - Jak już się namyślisz, to możesz też mi przy okazji powiedzieć, gdzie w tej chwili jesteśmy.
Założyłam skrzydła na piersi, zerkając w dół, na stojącego nieco w oddaleniu ode mnie chłopaka. Ier dalej mi coś uparcie piszczał za uchem, ale jak go ignorowałam przez ostatnie minuty, tak ignorowałam go teraz.

<Akihiro?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz