niedziela, 21 stycznia 2018

Od Akihiro- c.d. Jegen


 Spacerowałem po ruchliwej ulicy w centrum Tokio. Ci śmiertelnicy są na swój sposób uroczy. Spieszą się ciągle dokądś. Chwila tu, zaraz chwila tam. Robią to z takim poświęceniem, jakby miało to jakikolwiek sens. A to wcale nie tak, że wystarczy jedno ugryzienie i ich cały pośpiech idzie na marne.. razem z życiem. Skręciłem w boczną uliczkę. Zauważyłem nadchodzącą z naprzeciwka młodą dziewczynę. Zwolniłem i zderzyłem się z nią udając zamyślonego.
-Przepraszam. – powiedziała nerwowo, jakby całe zajście było z jej winy. Uśmiechnąłem się do niej łagodnie.
-Ależ nic się nie stało. – urwałem podnosząc z ziemie jej torebkę. – Proszę mi wybaczyć, to moja wina.- dodałem szarmancko, oddając jej rzecz. Zarumieniła się, jak to zwykle robią młode kobiety na byle uprzejmość ze strony mężczyzny. Naiwne istoty. Nachyliłem się w jej kierunku i szepnąłem.
-Masz niezwykle piękne oczy.- Nie zdążyła zareagować, gdyż wbiłem moje śnieżnobiałe kły w jej uroczą młodą szyję. Nie minęła chwila, a dziewczyna martwa osunęła się na ziemię. Ta porcja krwi wystarczy mi na długo. Odszedłem dalej, nie zwracając uwagi na ciało. Moje zmysły po niedawnym żywieniu były jeszcze przymroczone, dlatego nie mogłem sobie pozwolić na bieg. Nagle poczułem igłę na ramieniu. Ostatnie co zobaczyłem, to twarz mężczyzny. Otworzyłem oczy. Usiadłem. Gdzie ja jestem?
-Halo!?- krzyknąłem oczekując odpowiedzi. Nikogo nie ma. Co to za miejsce? Wstałem i rozejrzałem się po pomieszczeniu. To był salon, więc jestem w jakimś domu. Z szybkością wiatru przeszukałem wszystkie pomieszczenia. Gustownie i z klasą. W takim miejscu to ja mogę przebywać. Znalazłem na stoliku list. Wziąłem go szybko i przeczytałem zawartość. Ahaaa. To jakiś żart? Jestem na wyspie, bo znaleźli mnie jacyś naukowcy? Czy oni wiedzą kim ja jestem? Pewnie tak, sądząc po zwrotach grzecznościowych. No przynajmniej ten mój nowy dom jest w miarę. Nie mogę opuszczać wyspy? To się jeszcze okaże.
-No dobra. – powiedziałem odkładając list. – Czas rozejrzeć się po okolicy. – Mówiąc to opuściłem dom. Ani żywej duszy. Ciekawe. Zauważyłem sokoła. Hmm.. ludzie lubią tresować te ptaki to może ma jakiegoś właściciela. Trzeba sprawdzić. Przybrałem formę sokoła i poleciałem za nim. Trzymałem się w pewnej odległości, aby ptak nie zauważył, że go śledzę. Wystarczyło jedno jego spojrzenie, aby zrozumieć, że mój plan spalił na panewce. Mimo wszystko nadal trzymałem się z tyłu. Ptak wylądował obok jakieś istoty. Z pewnością była to kobieta. Co ją tak fascynowało w śniegu? O nie, to piekielne stworzenie chce zdradzić moją obecność! Schowałem się w zaroślach gestykulowałem, na ile mi się to udawało w tej formie, aby tego nie robił. Na szczęście jego właścicielka zdawała się go ignorować. Zaśmiałem się cicho, ale w taki sposób, że ptak to zauważył, przez co nasilił swe starania. W końcu ona straciła cierpliwość i odgoniła go ruchem skrzydeł. To by było na tyle z jego ostrzeżeń. Nagle uniosła się w powietrze i poleciała. Sokół spojrzał na mnie z wyrzutem.
-No co?- powiedziałem nie oczekując odpowiedzi, po czym wzbiłem się w górę, w postaci orła. Nie wiem dlaczego, ale postanowiłem śledzić tajemniczą kobietę.
<Jegen?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz