piątek, 27 kwietnia 2018

Od Rohusayego CD Shavi'ego ,,Przybycie na wyspę"


-W takim razie, dobrze.- zgodziłem się na propozycje smoka. - Ja zaś udam się do Alharisa, jeśli nie macie nic przeciwko.- zapadła cisza, więc uznałem ją za zgodę. Wolałem się jeszcze raz spytać, mimo, że omówiliśmy już tę kwestię, także ze względu na Shavi'ego.
-Myślę, że powinniśmy już iść spać, skoro wszystko ustaliliśmy.- rzuciła Coela strzelając knykciami. Każdy skinął głową na znak zgody, a ja podszedłem pod ścianę i położyłem się, opierając się o nią bokiem. Enrique spojrzał na mnie i spytał:
-Na pewno nie będziesz mieć nic przeciwko abyśmy tu spali?
-Nie.- po kilku chwilach każdy znalazł jakieś dogodne miejsce do snu. Tylko Shavi nie ruszył się z miejsca, nadal siedział na pnączu. Domyśliłem się, że niedługo odleci, a chwilę później potwierdził moje przypuszczenia.
-Zaraz po tym jak zaśniecie, odejdę. Czy macie wyznaczone następne spotkanie?- Coela podniosła się do pozycji siedzącej i odparła:
-Owszem, za dwa dni, dwie godziny przed zachodem słońca na Dzikiej Plaży, niedaleko mojego domu.- smok delikatnie skrzywił się i przekrzywił głowę.
-Na otwartej przestrzeni?
-Oczywiście, że nie. Plaża jest niewielka, a zaraz za nią jest las. Po za tym nasze spotkanie nie będzie długie, jedynie powinno zając nam parę minut. Wyjaśnimy sobie tylko czy znaleźliśmy coś interesującego.
-A jak się znajdziemy?
-Będę stać na brzegu. Powinniście mnie zauważyć. Spokojnie, na tę plażę nikt nie przychodzi, nie ma na niej także monitoringu, już sprawdziłam.
-No cóż, dobrze.- po tych słowach zamknąłem oczy i usnąłem.

***

Rano, kiedy się obudziłem smoka już nie było. Enrique miał otwarte oczy, lecz jego siostra jeszcze spała. Skinąłem mu głową na powitanie, po czym wyjrzałem na zewnątrz przez roślinność. Było oczywiście ciemno, ale wyczułem, że w pozostałej części wyspy, słońce już wstało. Wróciłem do środka. Elf wstał i potrząsnął ramieniem siostry.
-Będziemy się zbierać.- rzucił do mnie i jednocześnie do niej. 
-Słońce po drugiej stronie wyspy już wzeszło.- powiedziałem i usiadłem. Coela szybko podniosła się z ziemi i otrzepała.
-Dziękujemy za gościnność.- rzuciła. Ja machnąłem łapą w odpowiedzi.
-Zatem do widzenia.- skinęła mi szybko głową, po czym razem z Enrique przekroczyli roślinne wejście i zniknęli mi z oczu.

<Shavi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz