niedziela, 22 kwietnia 2018

Od Rohusayego CD Coeli ,,Przybycie na wyspę"


Po przedstawieniu się przybysza wszyscy się otrząsnęliśmy, a Coela wstała i odpowiedziała.
-Nie ma potrzeby abyś przepraszał, Shavi. Czy naprawdę jest już tak późno? W każdym razie witamy cię. Mam na imię Coela, to jest mój brat- Enrique, a obecny tu sfinks to Rohusaya.- Oboje z elfem skinęliśmy głowami, gdy tylko wypowiedziała nasze imiona. Smok machnął w powietrzu skrzydełkami, po czym wylądował na jednym z grubych pnączy ciemnozielonej rośliny oplatującej ścianę.
-Miło mi Was wszystkich poznać. Czy mogę spytać co robicie tutaj wszyscy, skoro jest już po drugiej w nocy?- wymieniliśmy między sobą spojrzenia, lecz nikt się nie odezwał. Shavi zauważył naszą niepewność.
-Nie musicie odpowiadać, skoro jest to coś, jak widzę, bardzo poufnego.- zapadło milczenie i nikt nie miał pomysłu jak je przerwać. Po kilku chwilach w końcu postanowiłem spytać:
-Czy mogę wiedzieć jak znalazłeś moje mieszkanie, Shavi?- spytałem kryjąc ciekawość pod kamienną maską, lekko strosząc skrzydła. Smok przechylił głowę, po czym odparł.
-Cóż, jestem posłańcem snów. Każda istota w jakiś sposób przyciąga mnie, inaczej nie mógłbym dotrzeć do wszystkich. Odnalezienie jej jest moim zadaniem, a dzięki temu jestem w stanie znaleźć drogę do miejsca, w którym przebywa.- pokiwałem głową parę razy w zamyśleniu.
-Mam pewną radę dla was. Lepiej zostańcie już tutaj do końca nocy aby nie wzbudzać podejrzeń naukowców. Wysyłają nocne patrole, jeden z nich widziałem ze dwa kilometry stąd.
-Tak zrobimy.- Smok najwyraźniej dał nam tę radę z dobrego serca, a gdyby pracował dla tych, którzy umieścili nas na tej wyspie, zapewne nic by nie rzekł. Może i on snuje plany o ucieczce z tego przeklętego miejsca. Może moglibyśmy mu zaufać? Z drugiej strony, nie wiadomo, co kryje się za zasłoną jego myśli. Bardzo chciałbym mu zaufać, jednak najpierw trzeba by spytać się go nie wprost. O tym zaś, wiedzieli wszyscy, ale nikt nie miał za bardzo pomysłu jak to zrobić. Westchnąłem w duchu, po czym zacząłem:
-Od długiego czasu przebywasz na tej wyspie?- spytałem delikatnie uderzając ogonem o ziemię. Smok przeszedł parę kroków po roślinie, po czym zatrzymał się i odparł:
-Tak, całkiem sporo.
-Podoba ci się tutaj?
-Jest całkiem ładnie, jednak to nie to samo co ojczyzna...- zapatrzył się w przestrzeń przed sobą i umilkł. Wstałem powoli, po czym podszedłem parę kroków bliżej wwiercając w niego poważne spojrzenie.
-Posłuchaj mnie Shavi. To, o czym za chwilę będziemy rozmawiać jest sprawą wielkiej wagi, dlatego przysięgnij, że nic o tym, co usłyszysz nie dostanie się przez ciebie do uszu naukowców.- patrzyłem mu w oczy, ani na chwilę nie odwracając uważnego, poważnego wzroku. Smok skinął po chwili głową, po czym odparł:
-Przysięgam.
-A więc dobrze. Liczę, że dotrzymasz tego co przed chwilą potwierdziłeś. Ufam ci i choć wiem, że nie znamy się długo, myślę, że powinieneś o tym usłyszeć.- rodzeństwo elfów skinęło głowami na potwierdzenie.
-Cóż, w takim razie, o co chodzi?

<Shavi?.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz