piątek, 27 kwietnia 2018

Od Arietes CD Jegen


No cudownie. Obrzydliwe cielsko stygnącego trupa nie wyglądało na coś, co miałabym ochotę ze sobą zabrać, nawet w kawałku. Myślę, że Jegen także podzielała moje odczucia, zwłaszcza, że to ona będzie miała "przyjemność" nieść część zdechłego potwora. Szczerze, współczułam jej takiej roboty.
- W takim razie trzeba by coś odciąć.- Obie przyglądałyśmy się ogromnemu cielsku leżącemu tuż u naszych stóp, a raczej, w naszym przypadku, szponów i kopyt czy też racic. Ale mniejsza o to.
-Wystarczy ci coś małego?- spytałam obchodząc stwora i przyglądając się mu uważnie. Harpia wpatrywała się tam, gdzie widziała owe drgania i nie odwracając się odparła:
-Tak. Najlepiej gdyby w ogóle nic nie trzeba było brać, bo wcale mi się to nie podoba.- Mimo, że nie widziałam jej twarzy mogłam wyczuć, że mówiąc ostatnie zdanie skrzywiła się i to dość mocno. Cóż, nie dziwiłam się jej. 
Zdałam sobie sprawę, że nadal trzymam w dłoniach moje dwa noże, więc schowałam jeden, a z drugim zbliżyłam się powoli do potwora. Przeskanowałam ciało w poszukiwaniu mało naznaczonego śluzem miejsca, a kiedy je znalazłam przemogłam w sobie niechęć oraz obrzydzenie i cięłam stwora. Odcięty kawałek mięsa wraz ze skórą właśnie zaczął staczać się i wyglądało na to, że wyląduje prosto w obleśnej zielonej mazi, więc szybko go złapałam.
-Do kroćset, ależ obrzydlistwo.- mruknęłam głęboko zniesmaczona i zdegustowana do reszty. Zielony śluz i czarny szlam, którego nie dało się uniknąć w kontakcie ze stworem przykleił mi się do ręki, a sama część była z wierzchu chropowata, od spodu zaś gumiasta. Bordowo-czarna krew skapywała na ziemię, wsiąkając w nią z niemiłym dla ucha sykiem. Jednak co poradzić? Wzruszyłam w duchu ramionami, po czym podeszłam do Jegen.
-Nada się?- spytałam pokazując jej czarno-zielono-bordową breję na mojej dłoni. 
-Z pewnością.- Przekazałam to harpii, która ciężko westchnęła.
-Dobra, miejmy to już z głowy. Przynajmniej widzę drogę naszego potwora.- widać, że humor niejako jej się poprawił, z resztą mnie też.
-Poczekaj, pójdę jeszcze po łuk i pozbieram strzały.- w trakcie walki, kiedy dobyłam noży, odrzuciłam łuk dość daleko od stwora, pod drzewa, więc raczej nic mu się nie stało. Truchtem podbiegłam do miejsca gdzie leżał i podniosłam go z ziemi. Następnie rzuciłam okiem w poszukiwaniu strzał. Większość była w truchle, reszta leżała połamana na ziemi. Skierowałam się w stronę nasłanej istoty i próbowałam wydobyć jedną ze strzał z ciała, lecz musiałam użyć do tego nie małej siły. Dziwne. W końcu, kiedy udało mi się dopiąć swego, przyjrzałam się jej uważnie, jednak po chwili ze złością cisnęłam ją na ziemię. Nie nadawała się do niczego, a śluz i krew jakby wypaliły w niej dziury. Powtórzyłam tę czynność jeszcze parę razy, ale z tym samym skutkiem.
-Do tysiąca rogatych smoków! Przeklęte licho!- piekliłam się wracając do harpii.
-Co się stało?- spytała. Zauważyłam, że odłożyła część stwora na ziemię, najwyraźniej podczas mojego obchodu.
-Wszystkie strzały turet porwał.- mruknęłam pod nosem. Schowałam łuk do torby wcześniej owijając go chustą, a wyjęłam mój drugi nóż i westchnęłam uspokajając się. 
-No nic. Możemy iść.- rzuciłam, uważnie lustrując jaskinię, która była naszym schronieniem, a jednocześnie miejscem pobytu potwora. Jegen skinęła głową i schyliła aby złapać część truchła.
-Mam nadzieję, że szybko znajdziemy to, czego szukamy.
-Oby.- odparłam i odwróciłam się. Kuantos stał między pierwszymi drzewami lasu i przyglądał nam się. Stał tam przez cały czas, od kiedy Jegen oznajmiła, że on i Ier z nami nie pójdą.
-Idę z wami.
-Nie, zostaniesz.
-Owszem, idę.
-Zaczekaj na mnie w mieszkaniu i za żadne skarby świata nie wchodź do tej jaskini za nami.- spojrzałam mu w oczy. Po chwili spuścił wzrok i oparł.
-Dobrze, będę czekać.- teraz wiedziałam, że nie pójdzie. Martwię się o niego i nie chcę aby się narażał. 
-Może nas nie być przez dłuższy czas.- po tych słowach odwróciłam się i dogoniłam harpię, która już była przy wejściu do jaskini. Po chwili obie zagłębiłyśmy się w ciemność.

<Jegen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz