niedziela, 8 kwietnia 2018

Od Colei- c.d. Rohusayego ,,Przybycie na Wyspę"


Spojrzałam z trwogą na swojego brata, mając lekką nadzieję, że zrozumie moją niemą prośbę i powie coś, co mogłoby sprawić, że sfinks nie zdecyduje się sprowadzać na następne spotkanie wspominanego przez niego smoka. W miejscu, z którego oboje pochodziliśmy gady te w większości zajmowały się jedynie niszczeniem i zabijaniem wszystkiego, co stanęło na ich drodze, przez co wielokrotnie zmuszeni byliśmy odbudowywać swe chaty od początku oraz ogłaszać żałobę. Najsilniejszemu z nich składaliśmy dodatkowo raz w miesiącu ofiarę z najpiękniejszej, wybieranej w drodze losowania, dziewicy, by zmniejszyć szkody, które spowoduje, gdy znów nas nawiedzi. Doskonale pamiętałam jak bardzo się za każdym razem obawiałam, że tym razem padnie na mnie. Za nic, więc teraz nie chciałam wtajemniczać jednego z nich w nasz tajny plan. Wiedziałam jednak, że, jeśli Enrique nie wyrazi żadnego sprzeciwu, chcąc nie chcąc będę musiała się im podporządkować.  
-Musisz wiedzieć, że nie mamy najprzyjemniejszych doświadczeń z tymi istotami.- odezwał się elf, a ja westchnęłam z ulgą.- Zgodzimy się, więc na wspólne opracowywanie z nim planów przy jednym stole tylko w przypadku, gdy poświadczysz własnym życiem, że nic nam nie zagrozi. 
Rohusaya posłał mu posuwiste spojrzenie i, kładąc jedną z łap na piersi, oświadczył:
-Mogę Wam to przysiąc. Zresztą chciałbym Was dodatkowo powiadomić, że na tej Wyspie przybywa obecnie jeszcze jeden smok.
-Żartujesz sobie?!- tym razem nie wytrzymałam.
-Nie.- odrzekł, wywracając oczami.- Nie musisz się go jednak w ogóle obawiać, ponieważ jest bardzo mały i panuje głównie nad światem snów, więc w ciągu dnia praktycznie go nie ujrzysz. 
-Ale, skoro jest związany z Królestwem Morfeusza, to prawdopodobnie zakrada się każdej nocy do tutejszych mieszkań?- domyśliłam się.
-Zapewne tak, ale wątpię, aby...-zaczął, lecz w tym samym momencie dał się słyszeć leciutki szelest, dochodzący gdzieś z zewnątrz, brzmiący tak jakby ktoś przedzierał się nieporadnie przez zarośla.
Chwilę później kotara pnączy ogradzająca nas od niespodziewanego przybysza odchyliła się nieznacznie, a do środka wleciał nie kto inny, tylko obiekt naszej rozmowy. 
Przez kilka następnych sekund wszyscy byliśmy zbyt zaskoczeni, aby móc jakkolwiek na niego zareagować.
Pierwszy przemówił nieznajomy:
-Przepraszam Was, że przybyłem tak wcześnie. Myślałem, że skoro jest tak późno w nocy, to już dawno śpicie, a ja powinienem dostarczyć Wam jakieś przyjemne marzenie senne.- tu przerwał na chwilę, najwyraźniej starając się ocenić jaki wpływ wywarły na nas jego słowa.- Ale gdzie moje maniery, mam na imię Shavi.

<Rohusaya? Jaka była Twoja reakcja na fakt, że ktoś jednak odkrył Twoje mieszkanie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz