czwartek, 1 lutego 2018

Od Arietes CD Jegen


W progach goszczącej mnie jaskini ukazała się wysoka harpia. Wydawała się zmęczona, a jej zmoczone pióra przykleiły się do ciała. Jej czerwona tunika była podarta, a po jej ciele spływały krople deszczu. Kuantos uważnie ją obserwował, nie podnosząc głowy, nadal celując w przybyłą swoim porożem. Ta wyprostowała się i wpatrzyła w jego oczy. Jeleń chwilę mierzył się z nią wzrokiem i postąpił parę kroków w tył aby mnie przepuścić. Wystąpiłam z cienia cicho stukając racicami o ziemię, a nieznajoma właśnie wtedy mnie zauważyła. Obrzuciła mnie zainteresowanym spojrzeniem od nóg po głowę, a ja zrobiłam to samo. Zastanawiało mnie to, co się stało przed wylądowaniem, gdyż wyglądało na to, że obca była zmęczona. Kiedy nadal nie spuszczała ze mnie wzroku uniosłam brwi i wyszłam z jaskini na odległość paru kroków. Moje nagie ramiona od razu zostały wydane na pastwę zimnego deszczu, więc skrzywiłam się i cofnęłam w suche progi mojego schronienia.
Jak już mówiłam, deszcz na mojej planecie był zjawiskiem niezwykle rzadkim, przez co nie miałam okazji dostosować się do takich warunków i było mi po prostu zimno. Już dawno podjęłam postanowienie o uszyciu sobie jakiejś tuniki, czy płaszcza, lecz dotąd nie znalazłam żadnego przydatnego materiału co, szczerze mówiąc, mnie irytowało. Wyspa znów straciła w moich oczach. Jeśli chcą abyśmy tu żyli, to mogliby chociaż zapewnić przydatne materiały. Pewnie słaby powód na wściekanie się na obcych naukowców, ale miałam dosyć zamknięcia i całej tej sytuacji.
Przestąpiłam z nogi na nogę i wychyliłam głowę za świeże powietrze.
-Będziesz tak stać czy się schowasz?- spytałam harpię, kiedy nadal stała w miejscu i się we mnie wpatrywała. Skinęła szybko głową i wycofałam się chcąc dać jej więcej miejsca. 
-Kim jesteś?- spytała z lekkim uśmiechem na twarzy, gdy stanęła w środku, a wokół niej na ziemi zaczęła tworzyć się mała kałuża. Popatrzyłam na nią chwilę w milczeniu zastanawiając się czy odpowiedzieć. W końcu stwierdziłam, że wypowiedzenie imienia to nie koniec świata. Podniosłam dłoń do piersi i ukłoniłam się lekko.
-Na imię mi Arietes.- rzekłam prostując się i odrzucając lecące mi do oczy włosy.- Mogę wiedzieć jak brzmi twoje?- spytałam. Kiwnęła powoli głową.
-Jegen.- zapadła cisza. Spojrzałam przez ramię na Kuantosa, który przez cały czas wpatrywał się w nowo poznaną istotę z nieufnością i wystawiał w jej stronę poroże. Wyciągnęłam w jego stronę rękę i rzuciłam.
-Spokojnie Kuantosie.- przerzucił na mnie wzrok i prychnął.
-Na pewno?
-Tak.- odparłam, a jeleń powoli uniósł głowę, ale nadal wyczuwałam w nim ostrożność. Wyprostował się i machnął ogonem. Harpia patrzyła na to w milczeniu, do czasu kiedy spytała:
-To twój towarzysz?- skinęłam głową w odpowiedzi i przypomniałam sobie właśnie w tej chwili, że ciągle trzymam mój flet.
-Masz swojego?- odwdzięczyłam się pytaniem skupiając się na pakowaniu mojego drogiego instrumentu do torby. Kątem oka zobaczyłam jak Jegen obserwuje moje ruchy. 
-Tak, jest na dworze.- zapadła cisza podczas której skończyłam owijanie fletu w bogato wyszywane chusty wyszywane niegdyś przez moją matkę i włożyłam go do skórzanej torby.
-Niech tu przyleci, nie będzie moknąć.- zawsze miałam współczucie do zwierząt i nie tylko mimo tego, że byłam zwykle dosyć oschła. Jegen skrzywiła się lekko, lecz na chwilę przymknęła oczy, a po niedługim czasie do jaskini wleciał raróg witając nas swoim krzykiem. Wylądował tuż obok swojej właścicielki. Rozmowa się urwała, najwyraźniej ani ja, ani moja towarzyszka nie wiedziałyśmy jak ją dalej pociągnąć. Nasi towarzysze milczeli również. Wzruszyłam ramionami i powoli położyłam się na ziemi. Czułam, że harpia i jej raróg nie są wrogo do mnie nastawieni oraz, że spokojnie mogę zwolnić moje nogi z niesienia mojego ciężaru.

<Jegen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz