poniedziałek, 3 września 2018

Od Anon - c.d. Alharisa


Smok zjawił się znikąd. Dotknęłam dłonią jego ogona i pociągnęłam go za niego. Po czym pozwoliłam sobie spaść nieco na dół. Dopiero po dotknięciu stopami wody rozprostowałam skrzydła nagle. W moim odbiciu była też ona. Ta jasna strona. Miała w dłoni klejnot duszy, uśmiechała się do mnie tak jak ja. Gdy spojrzałam na smoka, ten spojrzał na moje odbicie i tak kilka razy to na mnie to na nią. To nawet nie wiedziałam, co miał i chciał zrobić. Zanurzył się w wodzie i zaczęłam pływać i łowić ryby. Uśmiechnęłam się i zachichotałam. Wyglądało to tak słodko. Zaczęłam iść po wodzie, gdy nagle moje ciało przybrało wodę. Hmm, wyglądałam jakby moje ciało, było całe z wody, gdy woda na mnie leciała, nic mi nie robiła, nikt nie mógł mnie zabić. Ogień czy jakaś siła tylko odbijałam te ruchy i siłę.
Zanurzyłam się, aby popływać i zanurzyć się nieco głębiej, w głębinach. Może bym znalazła, coś, czego nikt inny nie odkrył jeszcze. Pełno różnych rybek, jak i raf można znaleźć. Zakręcić się wokół nich.

Po kilku może minutach albo godzinach wynurzyłam się z dziwnym starym naszyjnikiem.
- Wiesz, co to jest? - spytałam smoka. Po czym usiadłam już w ludzkiej skórze na kamieniach i patrzyłam na ten dziwny medalik.

<Alharis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz