poniedziałek, 26 lutego 2018

Od Colei- c.d. Rohusayego ,,Przybycie na Wyspę"


Podróż zdawała się trwać dobrych kilka godzin, w czasie których co chwila przekraczałam granicę Krainy Morfeusza, kołysana do snu przez tętent kopyt mojego nowego towarzysza i szum wiatru targającymi tymi nielicznymi kosmykami włosów, które wystawały mi spod kaptura. Trzeba przyznać, że środki odurzające, jakie zaaplikowano mi jeszcze w Elyne też się do tego przyczyniły, gdyż wciąż jeszcze musiałam dobrze się zastanowić, aby utwierdzić się, że otaczający mnie świat nie był jedynie wytworem mej wyobraźni. 

***

Po jakimś czasie poczułam, że Kita Homasz ostro hamuje, więc powoli podniosłam się do pozycji w pełni wyprostowanej.
-Już jesteśmy?- spytałam, ocierając oczy wierzchem dłoni.
-Owszem.-potwierdził.- Widzisz tamtego sfinksa na wzgórzu?- spytał, wskazując ledwie widoczną z tej odległości skrzydlatą postać.
-Tak, czy to jedna z tych istot, o których mi mówiłeś?
-Zgadza się, z tego, co udało mi się ustalić przybył tu zaledwie parę dni temu. 
-Rozumiem, sądzisz, że ktoś tak wysoko postawiony jak strażnik świątynny będzie chciał porozmawiać z kimś tak zwyczajnym jak ja?
-Zawsze warto spróbować.- to mówiąc, podążył parę kroków naprzód.
-Nie obraź się, ale wydaje mi się, że będzie lepiej, jeśli w trakcie rozmowy z nim, będę stać o własnych siłach.
-M się rozumieć.- rzekł, schylając się, aby ułatwić mi zejście.
-Wiesz, że nie musisz tego robić za każdym razem?- spytałam, lądując na ziemi.
-Jasne, ale tak zostałem wychowany i tak mi zostało do tej pory.
-Skoro tak...
Tylko tyle zdążyłam mu odpowiedzieć, gdy ze wzniesienia, doszło mnie jedno słowo:
-Witajcie.
-Witaj, wierny strażniku.- odparłam, kłaniając się lekko.- Na imię mi Coela, niedawno zostałam tu przywieziona ze swojego rodzinnego kraju, oddalonego, jak się domyślam, o wiele kilometrów i chciałabym poznać choć część tajemnic tej Wyspy. Mam nadzieję, że mogę liczyć na Twoją pomoc w tej sprawie.

< Rohusaya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz