Słowa ograniczają, czasami milczenie bywa wymowniejsze i zawiera w sobie więcej treści.
T. Pratchett
Imię: Jegen (czyta się dokładnie tak, jak się pisze). Najczęściej jednak, zamiast prawdziwym imieniem, zwracano się do niej per Sokolnik, czasami odmieniając to imię w formie męskiej.
Płeć: Kobieta
Wiek: 336 lat
Gatunek: Mitologiczny
Rasa: Harpia
Głos: Annie Lennox
Stanowisko: Sokolnik z przypadku, niegdyś podróżniczka, zaś zawsze - służąca radą i opowiastką kartograf i bajarz.
Tatuaż: Jej tatuaż nie jest ani prosty, ani mały. Znajduje się on na środku jej pleców, krawędziami zahaczając o boki.
Charakter: Warto zacząć od tego, że Sokolnik to nad wyraz poważna istota. Jedynym przejawem jej poczucia humoru są zgryźliwe docinki lub krzywy uśmieszek, który znika tak szybko, jak się pojawia. Większość żartów zbywa niecierpliwym przewróceniem oczami. Czasami potrafi także po prostu odwrócić się i wyjść, jeśli kogoś trzymają się żarty i nie bierze Sokolnik na poważnie. Jest niecierpliwa jak mało kto, każdego popędza i szybko się złości, choć jednocześnie szybko się uspokaja. Nie ma za grosz cierpliwości przede wszystkim do swojego raroga, Iera, nowo poznane osoby trzyma bardziej na dystans, nie od razu uzewnętrzniając swój charakter. Na ogół skryta i powściągliwa w emocjach, jeśli ją jednak zapytać o odbyte podróże i zobaczone światy... Nawet dziecko nie miałoby takiego wyrazu twarzy, takiego blasku w oczach. Potrafi o tym nawijać godzinami. Jeśli jest w złym humorze - a to się zdarza nad wyraz często - zbywa wszystkich półsłówkami. Biada temu, kto odważy się wówczas dalej ją maglować - najpewniej dostałby skrzydłem w twarz, a jeśli i to by nie poskutkowało, w ruch poszłyby grube na 10 palców tomiska z opowiastkami z Ziemi-2. Poza tym Sokolnik jest niezwykle zasadnicza i dynamiczna. Nie chce na nic czekać, wszystko ma być na teraz, a najlepiej - na wczoraj. Nie jest delikatna i nie boi się pobrudzić krwią. W rzeczywistości twarda niczym gotowana sowa. Apodyktyczna jak mało kto, a przy tym niezależna. W końcu nie chodzi o to, aby to ona kogoś słuchała - to wszyscy mają się słuchać jej, czyż nie?
Cechy fizyczne: Wysoka i smukła Jegen posiada przede wszystkim parę potężnych, pierzastych skrzydeł, trwale połączonych z jej rękami. Posiada jednak osobne dłonie, którymi może dowolnie chwytać przedmioty. Jej stopy są zakończone sporymi ptasimi szponami, które pozwalają Sokolnik na przyczepianie się do gałęzi drzew i innych tego typu powierzchni. Na twarzy zawsze widnieje maska z ptasią czaszką, utrzymywana przez mocny sznurek owinięty wokół głowy, zaplątany wśród ogniście rudych włosów, postawionych na sztorc i jedwabiście gładkich, niczym pióra ptaka. Także pierś oraz ramiona Jegen pokryte są rdzawo-pomarańczowymi piórami. Jej płomieniste oczy zawsze podkreślone są na czarno. Nosi zazwyczaj togę pokrytą czarnymi jak smoła piórami bądź niedbale zawiniętą czerwoną szarfę. Posiada także ogon, dzięki czemu potrafi niezwykle szybko i zwinnie sterować swoim lotem, a także celnie wskakiwać na nawet daleko lub wysoko położone obiekty. Nie jest zbyt silna, a jej kości mają niewielką wytrzymałość, stara się więc zazwyczaj nadrabiać tę wadę swoją szybkością i zwinnością. Nie potrafi także pływać, a wręcz panicznie boi się wody. Koni nie cierpi, toteż nigdy nie nauczyła się jeździć konno. Z niezwykłą gracją zaś włada wszelaką bronią białą oraz własnymi szponami.
Moce:
> Potrafi swoim śpiewem zahipnotyzować do 10 osób naraz. Nie trwa to zbyt długo, ale Jegen wystarczy, gdyż osoby te są wówczas jakby ogłuszone i nieprzytomne, choć stoją lub siedzą z otwartymi oczami. Po obudzeniu czują niezwykły ból głowy oraz nudności, nie pamiętają także, co się z nimi działo.
> Siłą woli potrafi sprawić, aby przedmioty się poruszały, może także pokazać ludziom coś, co nie jest prawdą, a iluzją. Przydatne przy otwieraniu i zamykaniu zamków.
> Potrafi władać dźwiękiem oraz falami drgań. Dzięki temu ma niezwykle czuły słuch, może za pomocą drgań wyczuć, co znajduje się na końcu ciemnego korytarza lub odkryć, kogo ma przed sobą, gdyż każda istota drga z inną częstotliwością. Falą dźwięku może także rozbić coś lub powalić kogoś.
> Może rzucić na kogoś klątwę, którą tylko ona sama może odczynić (podczas pełni księżyca przestaje ona działać, niezależnie od woli Jegen).
> Przywołanie kogoś poprzez wypowiedzenie na głos lub w myśli, trzykrotnie, czyjegoś prawdziwego imienia. Osoba przywoływana będzie słyszała niemy krzyk dochodzący z miejsca, gdzie znajduje się Sokolnik.
> Kontrola nad roślinnością, w szczególności nad kolczastymi pnączami.
Partner: Brak i raczej nie zanosi się na to, by kogokolwiek w swoim typie znalazła.
Rodzina:
*Jej matka zwała się Rotha, zaś ojciec Scolar. A może nie zwali, a zwą? Sokolnik mimo upływu tylu lat wciąż ma nadzieję, że pozostali na Kurhanie i mają się dobrze.
*Posiadała niegdyś młodszego o 120 lat brata o imieniu Scaarsoth, jednak od jakiegoś czasu nie widywała się z nim. Nie wie, czy także trafił na Wyspę.
Kraj pochodzenia: Niewielka planeta o nazwie Królewski Kurhan. Znajdowała się ona w innym wymiarze niż Ziemia, a dokładniej w jednym z jej równoległych wymiarów, służąc za swego rodzaju niebo dla istot, które zginęły na równoległej Ziemi, zwanej przez istoty ją zamieszkujące Ziemią-2. Każdy, kto w jakikolwiek sposób stracił życie na Ziemi-2 i nie zdecydował się zostać na niej jako duch, szedł na Kurhan. Tam bez własnej woli odradzał się jako nowa istota - najczęściej nie pamiętająca swoich początków, nienazywająca swojej nowej rasy, przyjmująca nowe imię oraz nowe życie. Część z tych, którzy odradzali się na Kurhanie przemieszczała się z powrotem na Ziemię-2, rezygnując z braku głodu, śmierci czy pragnienia, jakie zapewniało życie na Kurhanie. Niektórzy zostawali, aby szkolić i wprowadzać w życie tych, którzy zginęli na Ziemi-2 i postanowili iść dalej. A część z nich, jak Jegen i Scaarsoth, postanowili spróbować szczęścia na innych planetach, innych wymiarach, twierdząc że nikt nie zacznie żyć naprawdę, dopóki nie opuści tego błędnego koła.
Zainteresowania: Uwielbia uczyć się nowych języków, to przede wszystkim. Lubi także samotne i dalekie podniebne wycieczki, przekazywanie opowieści tym, którzy chętni są je usłyszeć, a także całkiem dobrze rysuje, choć nie ma do tego za grosz cierpliwości. Jednymi z jej ulubionych zajęć są polowania z jej rarogiem Ierem.
Pozamagiczne umiejętności: Bardzo sprawnie posługuje się wszelakiego rodzaju bronią palną oraz białą. Zna ponad sto języków za sprawą tułaczki po galaktyce. Ma talent do opowiadania historii, a także całkiem dobrze zna się na kartografii. Z Kurhanu wyniosła przydatną umiejętność kamuflowania się zawsze i wszędzie, a także kradzież doskonałą. Potrafi przejść obok kogoś, nawet się o niego nie ocierając, a zawartość kieszeni tamtego i tak ląduje w sakiewkach Sokolnika. W teorii potrafi zdziałać cuda, jeśli chodzi o przygotowywanie jedzenia - w praktyce dotąd się nie przyzwyczaiła, że w ogóle musi jeść.
Historia: Zacznijmy więc od tego, iż pochodzę ze świata o szumnej nazwie - Ara Haudh. W wolnym tłumaczeniu znaczy to mniej więcej tyle, co Królewski Kurhan. Cała planeta była niewielka, około 3 razy mniejsza niż Ziemia. Był to świat zamieszkiwany od wieków przez istoty, z których żadna nie była taka, jak inne, każdego różnił nie tylko wygląd, ale i zestaw magicznych mocy, jakimi się posługiwali. Choć nikt z natury nie czuł potrzeby kategoryzowania siebie pod względem ras, ja od najmłodszych lat ślęczałam nad starymi księgami opisującymi dzieje Ziemi-2 - jak zwykliśmy nazywać naszą ojczystą planetę - a przynajmniej ci z nas, którzy pamiętali kim byli w poprzednim wcieleniu lub ci, którzy ponownie się tam wybierali. Z tego też powodu, będąc dzieckiem, biegałam gdzie się tylko dało i każdemu - czy tego chciał, czy nie - przypinałam którąś z ras z książki. Jako iż każdy był inny, moje zadanie było niezwykle trudne. Ze względu jednak na mój wygląd oraz umiejętności uznałam, iż jak najbardziej mogę nazwać się wspaniałą i dumną rasą mitologiczną - byłam Harpią. Tym sposobem moja matka została Centaurem, zaś ojciec - Wilkiem Bez Twarzy. Większy problem miałam z moim bratem. Nie pasował praktycznie do żadnej kategorii, gdyż tu uwidaczniała się jakaś inna, dyskwalifikująca go cecha wyglądu, tu zaś nie pasowały mi jego moce. Ostatecznie Scaarsoth został Huldrefolkiem. Choć czas na Kurhanie nie był ściśle liczony - po co, skoro nikt nie umierał, a i tylko garstka nas tam żyła - spędziłam tam tylko niewielką część swojego życia. W teorii nie czułam potrzeby opuszczania naszego przytulnego lokum przez naprawdę wiele lat. Dopiero gdy mój brat osiągnął wiek, w którym wszystko zaczyna człowieka interesować, postanowiłam opuścić Kurhan i tak dobrze znane mi puszcze, dżungle oraz pustynne pustkowia i ruszyć w nieznane. Ze sobą zabrałam jedynie stos starych, zakurzonych ksiąg, nad którymi ślęczałam w dzieciństwie oraz brata. Tym sposobem zwiedziłam tysiące światów, w żadnym nie zatrzymując się na więcej niż kilkanaście dni czasu Królewskiego. Długo mi zajęło przyzwyczajenie się do uczucia głodu, zaś jeszcze dłużej - odnalezienie miejsca, gdzie mogłabym w końcu odpocząć, dożyć starości. Tylko o jednej planecie, zwanej Trondhaimem, odważyłam się powiedzieć, iż jest to mój dom. Niestety, długo nim nie pozostał. Planeta ta najechana została przez ludzkich osadników - a przynajmniej tak wówczas myślałam. Podczas ataku zostałam siłą rozdzielona z bratem. Następnie obudziłam się już na wyspie. Scaarsotha więcej nie zobaczyłam, jedyne zresztą co znalazłam przy sobie, to dzienniki z podróży po galaktyce, podniszczona księga z Ziemi-2 oraz młody raróg z karteczką doczepioną do nóżki. Widniało na niej tylko jedno krótkie słowo: Ier. Nie pamiętając jak się tu znalazłam, ani skąd wziął się tu ze mną sokół - gdziekolwiek nie znajdowało się owe tu - pogodziłam się z myślą, że to właśnie na Wyspie spędzę reszta swojego życia.
Upomnienia: Brak.
Towarzysz: Ier
Właścicielka: -alice6- (howrse)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz