POPRZEDNIE OPOWIADANIE
Musiałam przyznać sama przed sobą, że oglądanie zaintrygowanych min pozostałych spowodowanych niezliczoną ilością zgromadzonych przeze mnie niejednokrotnie z narażeniem własnego życia przedmiotom pochodzących, jak się właśnie dowiedziałam,z różnych planet, sprawiało mi ogromną przyjemność, choć starałam się tego zbytnio nie okazywać. Kiedy po upływie około godziny wszyscy zaopatrzyli się w potrzebne im sprzęty, klasnęłam w dłonie by skupić na sobie ich uwagę i oświadczyłam:
- Myślę, że lepiej będzie jeśli wyjdziemy stąd inną drogą niż przyszliśmy na wypadek, gdyby naukowcy zdecydowali się nas zaskoczyć w miejscu, w którym zniknęliśmy.
- Faktycznie nie warto ryzykować. - potwierdził ze zrozumieniem mój brat, próbując za wszelką cenę odkryć jak największą liczbę funkcji trzymanej w prawy ręku fosforyzującego, puchatego narzędzia kształtem przywodzącym na myśl walec.
- To w którą stronę idziemy? - chciał wiedzieć Shavi.
- Proponuję najbardziej wysuniętą na północ drogę. - odrzekłam, kierując się powoli w jej stronę. - Co prawda jest ona nieco dłuższa i trudniejsza od pozostałych, lecz jeszcze nigdy nie napotkałam na jej końcu ani jednego szpiega ludzi, toteż sądzę, że warto wybrać właśnie ją.
<Alharis/Rohusaya? Wybacz długość, ale jestem chora i brak mi weny.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz