Kiedy tylko sfinks oddalił się od nas na parę metrów, by dać nam czas potrzebny do rozważenia jego propozycji, rzuciłam pytające spojrzenie na mojego towarzysza i spytałam podejrzliwym, dosłyszalnym tylko dla niego tonem:
-Myślisz, że powinnam mu zaufać na tyle, aby pójść za nim do jego siedziby?
-Na Twoim miejscu zaryzykowałbym.- odparł tym samym tonem.- W końcu, gdyby chciał zrobić Ci coś złego, nie musiałby czekać aż Cię tam zaprowadzi.
-A jeśli to tylko jego podstęp?- spytałam, rzucając przez ramię podejrzliwe spojrzenie na przybysza z innej planety.
-Nigdy się tego nie dowiesz, jeżeli nie spróbujesz pójść za nim. W dodatku musisz pamiętać, że póki co tylko od niego możesz dowiedzieć się czegokolwiek o swoim więzieniu.
-Chcesz przez to powiedzieć, że on i ja jesteśmy w tej chwili jedynymi magicznymi istotami tu umieszczonymi?
-Niestety tak.
-W takim razie nie mam wyjścia...-westchnęłam z nutką rezygnacji i odwróciwszy się od niego, postąpiłam parę kroków w stronę Rohusayego.
-Jaka jest Wasza decyzja?- zaindagował, gdy tylko to zauważył.
-Ruszamy z Tobą.- odparłam, kładąc podświadomie dłoń na rękojeści szabli ukrytej bezpiecznie pod fałdami chusty skrywającej większość mego ciała.
-Nie sądzę, aby było Ci to potrzebne...-oświadczył z przymrużonymi oczami.
-Nigdy się z nią nie rozstaję.- oświadczyłam.
-Jesteś wojowniczką?- zaindagował, lustrując po kolei sprzęty wojenne, które miałam jak zwykle przytroczone do pasa i pleców.
-Nie, ale mimo to potrafię się tym dość dobrze posługiwać. Właściwie to tutaj nadano mi zupełnie inne stanowisko jakim jest druidka.- wyjawiłam, ukrywając jednak przed nim tę część swojego jestestwa, która dotyczyła zamiłowania do szpiegowania.
<Rohusaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz