niedziela, 22 kwietnia 2018

Od Shavi'ego- c.d. Rohusayego ,,Przybycie na Wyspę"


Sfinks jeszcze raz rzucił mi twarde spojrzenie, jakby chcąc jeszcze raz upewnić się, czy może mi całkowicie zaufać, po czym oświadczył krótko konspiracyjnym tonem:
- Planujemy ucieczkę.
- Właściwie to dopiero jesteśmy w trakcie zdobywania jak największej ilości informacji na temat tej Wyspy i naukowców. - uściśliła elfka, wspinając się na jedną z półek skalnych najprawdopodobniej w celu przygotowania się do snu.
Szczerze powiedziawszy, to mogłem być tego stuprocentowo pewny, gdyż zwykle sama moja obecność sprawiała, że osobniki mniej odporne na me czary dość szybko dawały się przenieść do krainy Morfeusza i budziły się najwcześniej wraz ze wschodem Słońca, gdy ja sam znikałem po całonocnej wędrówce w czeluściach swej chaty. Reszta potrzebowała na to zdecydowanie więcej czasu, ale i tak po jakimś czasie musiała się im poddać. Zdecydowałem się, więc dobrze wykorzystać czas, który pozostał nam do tego momentu, więc, bawiąc się leniwie pnączem, na którym akurat siedziałem, spytałem:
- Mogę wiedzieć, co dokładnie udało Wam się ustalić do tej pory?
- W wielkim skrócie jedynie tyle, że przetrzymujący nas tu ludzie jakimś cudem zgromadzili bardzo szczegółowe notatki dotyczące wszystkich mieszkańców tego więzienia i krajów z których pochodzą. Jednym z nich jest pewien smok, na którym szczególnie mi zależy z racji tego, że, mimo swych królewskich genów, został tu sprowadzony z mojej rodzinnej planety. - wyjawił strażnik świątynny.
- Czyli niezbyt wiele... - westchnąłem ciężko.
- Zdążyliśmy również podzielić się zadaniami: Coela zajmuje się szpiegostwem, Enrique obroną i zwiadami, a ja zgłębianiem tajemnic ukrytych w Wielkiej Bibliotece. Ty natomiast mógłbyś... - zawiesił na dłuższy czas głos, najwyraźniej zastanawiając się głęboko nad moją przydatnością.
Kiedy minęło już dobrych parę minut całkowitej ciszy, postanowiłem mu trochę w tym pomóc, toteż zadeklarowałem:
- Mógłbym zakraść się pod osłoną nocy do ich siedzib i spróbować wykraść ich plany nas dotyczące oraz te z rozlokowaniem ich ewentualnych zabezpieczeń.
- Nie wydaje mi się, aby był to dobry pomysł. - powątpiewał. - Mogą Cię tam łatwo złapać, a wtedy wszystkie nasze wysiłki spełzną na niczym.
- Chyba zapominasz, że mogę ich łatwo uśpić.... Co prawda będzie mnie to kosztować o wiele więcej energii niż zwykle, ale przynajmniej zmarnuję ją w walce o to co najważniejsze: marzenie o bycie znowu wolnym! - zakrzyknąłem buntowniczo, wyobrażając sobie ucieleśnienie tej idei.

<Rohusaya?> 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz